środa, 13 lutego 2013


35.

Zaczęłam śmiać się sama do siebie. Postanowiłam wykorzystać chwilkę spokoju na buszowanie po internecie.Włączyłam laptopa i zaczęłam krzyczeć, piszczeć na cały dom.. Na ekranie pokazywali właśnie zdjęcia Jasmine i Justina całujących się i trzymających za ręce. Był też wywiad
`R:Justin, czy to prawda, że opuściłeś Isabell dla obecnej tutaj Jasmine Villegas?
J:Tak. Tamto było zwykłą pomyłką, wiem, że kocham Jas!`
Te słowa dudniły w mojej głowie.
Wiem, że kocham Jas.. Wiem, że kocham Jas..
-WIEM ŻE KOCHAM JAS ! – krzyknęłam szybko podnosząc się z łóżka. Rozejrzałam się, oddychając szybko. Gdzie ja jestem?! O co do cholery chodzi?!
Schowałam twarz w dłoniach, uspokoiłam się. A więc to był tylko sen..
Jednak coś nie dawało mi spokoju. Szybko zwlokłam się z łóżka, nie spoglądając nawet do lustra. Wybiegłam bosa do ogrodu, a następnie na ulicę. Bez pukania weszłam do domu Justina. Rozejrzałam się – nigdzie nie było Pattie, świetnie. Wparowałam do pokoju JB, kiedy ten słodko spał w bokserkach w samochodziki. Rzuciłam się na niego, tuląc się mocno. Wystraszył się, ale widząc to, że się trzęsę, oprzytomniał
-Skarbie, co Ci jest ? – zapytał zdezorientowany głaszcząc mnie po włosach
-Justin błagam Cię, nie opuszczaj mnie nigdy ! – chlipałam mu w ucho – Tak bardzo Cię kocham, nie zostawiaj mnie, należę do Ciebie ! – krzyczałam przez łzy. Bieber podniósł się, więc ja również. Usiadłam oplatając jego biodra nogami, nadal przytulona. On ujął moją twarz w swoje, głęboko patrząc mi w oczy
-Isabell, wiesz, że Cię kocham. Jesteś jedyna w moim życiu. Co się stało ? – zapytał ciepłym głosem. Opowiedziałam mu cały sen, ale byłam już spokojna. Tuliłam się mocno do niego.
-Uuu, w ogóle jesteś w piżamce, wiesz o tym? – pożerał mnie teraz wzrokiem
-Taaaak, wieeeeem - przeciągałam, lekko się rumieniąc.
 Nagle dostałam jakiegoś impulsu. Pocałowałam go , ale jakoś tak inaczej. Całowaliśmy się długo, a jego dłonie błądziły po moich plecach, pośladkach. Gdy lekko je ścisnął, z moich ust wydarł się cichy jęk. Czułam, jak lekko się uśmiecha. Ściągnął ze mnie koszulkę i spowrotem położył mnie na łóżku, kładąc się na mnie. Wplotłam palce w jego włosy, rozkoszując się ich gładkością. Po plecach, biodrach, doszłam do szluwek [noo, tam gdzie się wkłada pasek], przyciskając jego ciało maksymalnie do mojego. Przez jego ciało przeszedł dreszcz. Przeturlaliśmy się tak, że teraz to ja byłam na górze. Nachyliłam się ku niemu, znów obdarzając go pocałunkiem. On śmiesznie przyssał się do mojej wargi, wywołując u mnie większe podniecenie. Na jego policzki wstąpiły rumieńce, był cały mokry, a w jego oczach błyszczało pożądanie. Poczułam pod sobą dość spore wybrzuszenie. Spojrzałam na niego, a on przeprosił mnie wzrokiem, sprawiając że znów byłam na dole. Oplotłam jego biodra nogami, przyciskając do siebie. Czułam, że muszę to zrobić, wiedziałam że tego chcę. To nasze pierwsze takie zbliżenie. Jego dłonie błądziły po moich piersiach, a gdy dotykał ich ustami, w mojej głowie dział się kosmos. Zapomniałam jak się nazywam, liczył się on. Nogami zaczęłam ściągać jego bokserki. Chwilowo zaprzestał pieszczot
-Co Ty robisz ? – zapytał zachrypniętym głosem. Doprowadził mnie do szału. Przyciągnęłam go do siebie, i przygryzłam płatek jego ucha, pociągając językiem po szyi aż do ust. Chyba zorientował się o co mi chodzi, bo lekko mnie uniósł i ściągnął moje spodenki. Czułam go na sobie. Nasze ciała przyklejały się do siebie, wywołując w nas nieziemskie dreszcze.
Sięgnął do szafki po prezerwatywy, założył jedną z nich. Moje ciało płonęło, pragnęłam jego ust, jego całego. Podniósł lekko moje biodra, zbliżył się. Poczułam mocne ukłucie w podbrzuszu, ale jego pocałunki łagodziły wszystko. Byłam w transie, byłam tylko ja, on i nasza miłość.
Wykończony upadł obok mnie, a ja przytuliłam się do jego klaty. Pocałował mnie w czubek głowy.
-Kocham Cię, jesteś wspaniały .. – wyszeptałam, całując go w policzek
-Ja Ciebie też – uśmiechnął się – wszystkiego najlepszego, kochanie ! – pocałował mnie lekko w usta. – jesteś piękna.
-Urodziny! – krzyknęłam, łapiąc się za głowę.
Na śmierć zapomniałam!
Ubrałam się w miarę szybko, i ciagnąc za sobą zadowolonego Justina wróciłam do pustego domu. Pobiegliśmy na górę, a w zasadzie JB, bo wziął mnie na ręce. Sięgnęłam po telefon, a tam milion sms, zadzwoniłam do wszystkich i umówiliśmy się do cukierni  na lody.
Ogarnęłam się i mogliśmy iść. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam, a tam ..
______________________
witam czytelniczki ! dziś trochę +18 hihi xD nie wiem czemu tak wyszło :) )
pozdrawiam ! ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz