II – Chapter 10th
Caitlin znikła z mojego pola widzenia, a na swoich barkach poczułam ręce Justin’a. Nie wiedziałam co mam robić. Nie chciałam,żeby od tak cały świat wiedział,że zaszłam w ciąże. Niestety było już za późno. W głowie miałam obraz paparazzi robiących nam zdjęcia na każdym kroku, mase pytań i mordercze spojrzeania ludzi.
-Wszystko się ułoży – Szepnął tuż przy moim uchu, tak jakby sam nie wierzył w to co mówi.
-Słyszysz się? – Zapytałam drżącym głosem – Ludzie będą na nas patrzeć spod byka. A co z Beliebers?
-Ludźmi się nie przejmuj,a Beliebers przecież zrozumieją. – Odpowiedział uśmiechnięty i pociągnął mnie za rękę w celu dalszej zabawy.
Jakby nigdy nic zeszliśmy na dół i uśmiechnięci wróciliśmy do tańca. Co chwilę ktoś z gości podchodził i gratulował nam,ale nie byłam przekonana czy to co mówią jest do końca szczere.
-Wszystko się ułoży – Szepnął tuż przy moim uchu, tak jakby sam nie wierzył w to co mówi.
-Słyszysz się? – Zapytałam drżącym głosem – Ludzie będą na nas patrzeć spod byka. A co z Beliebers?
-Ludźmi się nie przejmuj,a Beliebers przecież zrozumieją. – Odpowiedział uśmiechnięty i pociągnął mnie za rękę w celu dalszej zabawy.
Jakby nigdy nic zeszliśmy na dół i uśmiechnięci wróciliśmy do tańca. Co chwilę ktoś z gości podchodził i gratulował nam,ale nie byłam przekonana czy to co mówią jest do końca szczere.
***
Poczułam szturchnięcie i otworzyłam oczy.
-Przepraszam nie chciałem cię obudzić – Cichutko powiedział Justin podnosząc się z łóżka.
-I tak już nie spałam. Wiesz co dzisiaj nas czeka ? Dużo znajomych tu nocowało .
-Rozmowa z mamą,Scotterem. Mnóstwo pytań dlaczego nie uważaliśmy, dlaczego wogóle to robiliśmy,ale przebrniemy przez to razem. – Uśmiechnął się i pocałował mnie. Najpierw powoli,a potem coraz szybciej, namiętniej,aż w końcu leżałam pod nim i oddawałam się jego pocałunką,które sprawiały,że czułam jakbym paliła się od środka. W pewnym momencie było mi tak dobrze,że bez pohamowania przejechałam paznokciami po jego plecach, na co uśmiechnął się lekko,ale zadziornie. Już miał zrobić kolejny krok,kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Ciii…-przyłożył palec do moich ust – Może jak nie będą nic słyszeć, pomyślą, że śpimy – wyszeptał.
-Nie udawajcie,że spicie.Słyszeliśmy wasze śmiechy na dole – Usłyszałam głos Pattie. Niestety nasz plan nie wypalił. Musieliśmy przerwać przyjemne rzeczy, ogarnąć się i zejść na dół na poważną rozmowe.
Szczerze? Bałam się. Bałam się,że powiedzą „Zawiedliśmy się na was”. Wiem,że nie dobrze zrobiliśmy,ale w przypływie takiej ekstazy mózg nie pracuje. Myśli tylko o tym, że oddaje się coś pięknego bliskiej osobie.
Powolnym krokiem zeszliśmy na dół.
-Widze, że się nieźle zabawiacie – zachichotał Rayan, wskazując na odbicie moich paznokci.
-To,że twoje życie towarzyskie nie wypala to nie nasza wina – burknął Beebs.
Usiedliśmy na kanapie, a na przeciw nas Scooter i Pattie, która nerwowo popijała herbate.
-Co wyście najlepszego zrobili ? – Zapytała załamana.
-O co Ci chodzi ? – Zapytał mój chłopak.
-O to ! – Krzyknął Scooter i wskazał na mój brzuch.
-Jeśli nie chodziłeś na lekcji biologi to pozwól,że ci wytłumacze. – Zaczął szatyn. – Kiedy dziewczyna i chłopak bardzo się kochają, a przypływ emocji jest bardzo duży, to postanawiacie zrobić kolejny krok…
-Dość ! – Przerwał menager. – Wiesz, że nie o to mi chodzi. Jak mogliście być tacy nieodpowiedzialni !!
-Scoot przestań. Zawiniliśmy, ale czasu nie cofniesz – próbowałam jakoś załagodzić sytuacje.
-Zamknij się ! Nie pytam cię o zdanie ! To wszystko twoja wina ! Pojawiasz się i niszczysz wszystko na co ktoś ciężko pracował ! – Nie wytrzymałam. Momentalnie łzy popłynęły po moich policzkach. Brązowooki chwycił moją dłóń i udaliśmy się na góre.
-Przepraszam nie chciałem cię obudzić – Cichutko powiedział Justin podnosząc się z łóżka.
-I tak już nie spałam. Wiesz co dzisiaj nas czeka ? Dużo znajomych tu nocowało .
-Rozmowa z mamą,Scotterem. Mnóstwo pytań dlaczego nie uważaliśmy, dlaczego wogóle to robiliśmy,ale przebrniemy przez to razem. – Uśmiechnął się i pocałował mnie. Najpierw powoli,a potem coraz szybciej, namiętniej,aż w końcu leżałam pod nim i oddawałam się jego pocałunką,które sprawiały,że czułam jakbym paliła się od środka. W pewnym momencie było mi tak dobrze,że bez pohamowania przejechałam paznokciami po jego plecach, na co uśmiechnął się lekko,ale zadziornie. Już miał zrobić kolejny krok,kiedy ktoś zapukał do drzwi.
-Ciii…-przyłożył palec do moich ust – Może jak nie będą nic słyszeć, pomyślą, że śpimy – wyszeptał.
-Nie udawajcie,że spicie.Słyszeliśmy wasze śmiechy na dole – Usłyszałam głos Pattie. Niestety nasz plan nie wypalił. Musieliśmy przerwać przyjemne rzeczy, ogarnąć się i zejść na dół na poważną rozmowe.
Szczerze? Bałam się. Bałam się,że powiedzą „Zawiedliśmy się na was”. Wiem,że nie dobrze zrobiliśmy,ale w przypływie takiej ekstazy mózg nie pracuje. Myśli tylko o tym, że oddaje się coś pięknego bliskiej osobie.
Powolnym krokiem zeszliśmy na dół.
-Widze, że się nieźle zabawiacie – zachichotał Rayan, wskazując na odbicie moich paznokci.
-To,że twoje życie towarzyskie nie wypala to nie nasza wina – burknął Beebs.
Usiedliśmy na kanapie, a na przeciw nas Scooter i Pattie, która nerwowo popijała herbate.
-Co wyście najlepszego zrobili ? – Zapytała załamana.
-O co Ci chodzi ? – Zapytał mój chłopak.
-O to ! – Krzyknął Scooter i wskazał na mój brzuch.
-Jeśli nie chodziłeś na lekcji biologi to pozwól,że ci wytłumacze. – Zaczął szatyn. – Kiedy dziewczyna i chłopak bardzo się kochają, a przypływ emocji jest bardzo duży, to postanawiacie zrobić kolejny krok…
-Dość ! – Przerwał menager. – Wiesz, że nie o to mi chodzi. Jak mogliście być tacy nieodpowiedzialni !!
-Scoot przestań. Zawiniliśmy, ale czasu nie cofniesz – próbowałam jakoś załagodzić sytuacje.
-Zamknij się ! Nie pytam cię o zdanie ! To wszystko twoja wina ! Pojawiasz się i niszczysz wszystko na co ktoś ciężko pracował ! – Nie wytrzymałam. Momentalnie łzy popłynęły po moich policzkach. Brązowooki chwycił moją dłóń i udaliśmy się na góre.
Przygotowywałam obiad, kiedy Justin wszedł do domu. Nie wyglądał najlepiej. Był blady, miał podkrążone oczy. Nałożyłam spaggetti na talerze i podałam do stołu. Chłopak bez słowa zjadł i udał się do pokoju.Posprzątałam po posiłku i poszłam do sypialni.
Uchyliłam lekko drzwi. Brązowooki siedział na środku pokoju, z twarzą w dłoniach. Można było usłyszeć tylko rozpaczliwe łkanie.
Podeszłam do niego i usiadłam.
- Co się stało ? – zapytałam, przytulając go.
- Avallana…Avallana nie żyje – wyszeptał. Byłam przerażona. Tyle oddawał tej dziewczynce. Poświęcał jej czas. Był po prostu JEJ. Kochał ją całym sercem i całym sobą.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaczęłam płakać.
-Ktoś musi umrzeć, aby ktoś mógł się narodzić – wyszeptałam.
-Ale dlaczego ona !?!? -Wrzasnął – Dlaczego właśnie ona!!??!?
-CIii…Już dobrze…Jestem przy tobie…Bóg zabiera do siebie wyjątkowych ludzi.
-Było dobrze. Nie wyglądała źle. Wygupialiśmy się. Siedziała u mnie na kolanach,ale nagle troszkę się osunęła. Zapytałem co się stało. Odpowiedziała tylko „Kocham Cię Justin” i zamknęła oczka.
I znowu fala łez. Położyłam się na łóżku, a po chwili dołączył do mnie chłopak. Odwróciłam się w jego stronę i otarłam gorzkie łzy, spływające coraz szybciej po czerwonych policzkach. Chwyciłam jego dłoń. Moje powieki stawały się coraz cięższe.
Uchyliłam lekko drzwi. Brązowooki siedział na środku pokoju, z twarzą w dłoniach. Można było usłyszeć tylko rozpaczliwe łkanie.
Podeszłam do niego i usiadłam.
- Co się stało ? – zapytałam, przytulając go.
- Avallana…Avallana nie żyje – wyszeptał. Byłam przerażona. Tyle oddawał tej dziewczynce. Poświęcał jej czas. Był po prostu JEJ. Kochał ją całym sercem i całym sobą.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaczęłam płakać.
-Ktoś musi umrzeć, aby ktoś mógł się narodzić – wyszeptałam.
-Ale dlaczego ona !?!? -Wrzasnął – Dlaczego właśnie ona!!??!?
-CIii…Już dobrze…Jestem przy tobie…Bóg zabiera do siebie wyjątkowych ludzi.
-Było dobrze. Nie wyglądała źle. Wygupialiśmy się. Siedziała u mnie na kolanach,ale nagle troszkę się osunęła. Zapytałem co się stało. Odpowiedziała tylko „Kocham Cię Justin” i zamknęła oczka.
I znowu fala łez. Położyłam się na łóżku, a po chwili dołączył do mnie chłopak. Odwróciłam się w jego stronę i otarłam gorzkie łzy, spływające coraz szybciej po czerwonych policzkach. Chwyciłam jego dłoń. Moje powieki stawały się coraz cięższe.
Usłyszałam krzyki. Zakryłam głowę poduszką, jednak to nie pomogło. Sprawdziłam zegarek. Okazało się, że spałam tylko godzinę.
Usiadłam na schodach przysłuchjąc się tym krzykom.
- Mam osiemnaście lat ! Nie możesz całe życie traktować mnie jak dziecko ! – Słyszałam Beebsa.
- W gruncie rzeczy jesteś dzieckiem ! Skoro jesteś tak dorosły panie Bieber to może mnie już nie potrzebujesz ?! – Krzyknął Scootter.
- Scooter. Wiesz, że jesteś dla mnie jak tata. Nie chcę się z tobą kłócić. Stało się i tyle. Ja nie jestem gotowy na dziecko, ale co mam zrobić ? Chyba jej nie zostawie – Spuścił z tonu.
Powoli wstałam i zeszłam na dół. Zachciało mi się płakać.
Popatrzyłam na mężczyzn i w tym samym momencie poczułam mocny skurcz w brzuchu, więc usiadłam.
- Dlaczego tu jest tyle krwi ? – Zapytałam przerażona. Wyglądało to jakbym się wykrwawiała.
- Justin dzowń po pogotowie ! – Krzyknął Scooter, ktory był tak samo przerażony jak ja.
Usiadłam na schodach przysłuchjąc się tym krzykom.
- Mam osiemnaście lat ! Nie możesz całe życie traktować mnie jak dziecko ! – Słyszałam Beebsa.
- W gruncie rzeczy jesteś dzieckiem ! Skoro jesteś tak dorosły panie Bieber to może mnie już nie potrzebujesz ?! – Krzyknął Scootter.
- Scooter. Wiesz, że jesteś dla mnie jak tata. Nie chcę się z tobą kłócić. Stało się i tyle. Ja nie jestem gotowy na dziecko, ale co mam zrobić ? Chyba jej nie zostawie – Spuścił z tonu.
Powoli wstałam i zeszłam na dół. Zachciało mi się płakać.
Popatrzyłam na mężczyzn i w tym samym momencie poczułam mocny skurcz w brzuchu, więc usiadłam.
- Dlaczego tu jest tyle krwi ? – Zapytałam przerażona. Wyglądało to jakbym się wykrwawiała.
- Justin dzowń po pogotowie ! – Krzyknął Scooter, ktory był tak samo przerażony jak ja.
Nigdy nie będę wstanie opisać tragedii, która mnie spotkała. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego Bóg mnie pokarał. Starałam się być dobrym człowiekiem, a jednak to nie wystarczyło. Odebrał mi część mnie samej.
*
przepraszam. Z trudem napisany kolejny rozdział,ale zrezygnowałam z kilku przyjemności więc będę pisać częściej.
No więc komentujcie i polecajcie znajomym,aby dużo osób czytało

No więc komentujcie i polecajcie znajomym,aby dużo osób czytało

Bye ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz